piątek, 26 grudnia 2014

Tesco - infusion: owoce leśne oraz czarna porzeczka

Przyjrzyjmy się bliżej herbatką owocowym oferowanym przez sieć sklepów Tesco. Mam przed sobą dwa smaki Forest Fruit oraz Blackcurrant na opakowaniach widnieje również napis "infusion" znaczy napar i to słowo stanowi sedno tego produktu. W opakowaniach znajdziemy 20 okrągłych torebek znanych wszystkim z wielu herbat ekspresowych. Zacznijmy od składu.
Forest Fruit
Blackcurrant
Hibiskus
Jabłko
Dzika róża 13,65%
Głóg 9,1%
Jarzębina 9,1%
Malina 9,1%
Aromat
Tarnina 4,55%
Czarny bez 4,55%
Korzeń lukrecji
Jabłko
Hibiskus 25%
Czarna porzeczka 22%
Śliwka
Aromaty
Regulator kwasowości: kwas cytrynowy
Jak widać w składzie nie ma liści herbaty, jak dla mnie nie powinno to nosić nazwy herbaty a tylko i wyłącznie napar owocowy a na opakowaniu wyraźnie widnieje napis "herbatka owocowa" no może i owocowa ale nie herbatka. Do tego czarna porzeczka stanowi mniej niż 1/4 składu herbatki o smaku czarnej porzeczki. Jak dla mnie trochę słabo się to prezentuje. Po otworzeniu opakowania dociera do nas w obu przypadkach bardzo przyjemny owocowy zapach, przy owocach leśnych jest to zapach jakiegoś sadu owocowego, czy kosza pełnego różnych owoców, a w drugiej to właśnie czarna porzeczka przejmuje pierwsze skrzypce ale to nie jest taki naturalny zapach raczej mocno przesłodzony.
Herbatki parzymy 5 minut i zalewamy wrzątkiem. Po zaparzeniu jak widać kolor jest w obu przypadkach ten sam. Zapach leśnego naparu jest bardzo delikatny, trudno wyczuwalny, w smaku bardzo dobra, owocowa, orzeźwiająca, dobrze rozgrzewa w zimne dni. Napar czarnej porzeczki natomiast ma dużo przyjemniejszy zapach, wyczuwalna jest porzeczka, w smaku dziwna nie wyczuwam porzeczki ani niczego konkretnego, nie jest zła ale nie czuć konkretnego smaku owoca tylko taką dziwną mieszankę. 
Próbowałem zaparzyć z nich więcej niż 200ml i efekt był okropny, brak smaku, zapachu, no niestety herbatki są jednorazowe i tylko na małą szklankę.
Podsumowując za cenę blisko 14 groszy za torebkę można znaleźć prawdziwą herbatę, jeśli jednak ktoś szuka konkretnie naparu z owoców to tutaj może znaleźć to czego szuka. Otrzymujemy ciekawy produkt, zdatny do picia, na pewno dobrze się sprawdzi latem jako zimny napój. 

Chateau - weisse kokos

No i mamy kolejną czekoladę znalezioną pod choinką i jest to kolejna marki Chateau tym razem białą z kokosem oraz płatkami kukurydzianymi.Jak wszystkie czekolady tej marki tutaj również mamy bardzo estetyczne opakowanie a w środku 200g czekolady w sreberku.
W składzie znajdziemy wiórki kokosowe 18% oraz 7% płatków kukurydzianych. Kakao stanowi 28%, które razem z głównymi dodatkami stanowi 53% masy całości, no i tutaj już nie jest tak dobrze bo blisko połowę stanowią dodatki niekoniecznie chętnie widziane w czekoladzie. dodatkowo wiemy że w czekoladzie znajduje się mleko pełne w proszku 13,3% oraz śmietana w proszku 5% razem 18,3% z poprzednimi daje to 71,3% reszta to cukier, i inne dodatki. Jest to wiec typowa biała czekolada, a w smaku bardzo dobra słodka, lekko kakaowa, wyraźnie rządzą tutaj wiórki kokosowe, a płatki nadają chrupkości. Czekolada jest bardzo smaczna nie za słodka, mocno kokosowa, przyjemnie chrupiąca.  Jak wszystkie czekolady tej marki mogę polecić z czystym sumieniem jednak akurat ta jest słabsza od pozostałych.

czwartek, 25 grudnia 2014

Chateau - trauben nuss

Kolejna świąteczno-prezentowa czekolada i tym razem jest to mój typ, znam tę czekoladę bardzo dobrze, często bywa u nas w domu. Jest to czekolada niemiecka niedostępna ma szeroką skalę w polskich sklepach, jako że mam blisko do granicy to na pobliskich targowiskach nie trudno o nią. Zapakowana jest w ładne estetyczne pudełeczko, w środku znajdziemy 200g mlecznej czekolady z całymi orzechami laskowymi oraz rodzynkami. Przyjrzyjmy się składowi, mamy tutaj przynajmniej 32% kako, 19% suszonych winogron w Polsce zwanych rodzynkami, oraz 14%
całych orzechów laskowych. Skład całkiem spoko 65% stanowi kakao o raz główne dodatki.
Jak widać na zdjęciu obok orzechy rzeczywiście są całe, i jest ich sporo tak jak i rodzynek. W smaku bardzo mleczna, delikatna, zdecydowanie jedna z moich ulubionych czekolad mlecznych. Twarde chrupkie orzechy, rodzynki lekko gumowate, świetnie razem współistnieją i nadają nutę smakową czekoladzie. Jednak zjedzenie na raz więcej niż jednego paseczka może być trudne, bo jest mocno słodka i mnie już trochę gryzie w gardło, ale dla mnie to jest na plus, bo po co jeść od razu całą tabliczkę, taką czekoladą należy się delektować i jeść ją po troszeczku a najlepiej w gronie przyjaciół.





środa, 24 grudnia 2014

Delica Dore - czekolada mleczna z kawałkami karmelizowanych orzechów laskowych

No i mamy święta czas zadumy i przemyśleń, okres świąteczny dla wielu jest ważnym duchowym przeżyciem związany z narodzeniem Jezusa. U mnie w domu jest to nierozłączny czas słodyczy, wszelkiego rodzaju cukierków, czekolad, batonów itp. W tym roku w paczce mojego brata znalazła się czekolada, jakiej dotąd nie widziałem, ładne zielone pudełko, wygląda bardzo estetycznie i sprawia wrażenie luksusu. Na opakowaniu czytamy że jest to czekolada mleczna, zaczyna się standardowo już wiem że mogę się spodziewać cukru w cukrze z małym dodatkiem kakaa. Czytamy dalej "z kawałkami karmelizowanych orzech.ów laskowych" bardzo lubię dodatek orzechów w czekoladzie wiec jestem dobrej myśli.
Udało mi się do niej dobrać zanim całą zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Zanim przejdę do degustacji, przyjrzę się składowi tej czekolady. Tak jak mówiłem wcześniej na pierwszym miejscu cukier, jak w każdej mlecznej, potem tłuszcz kakaowy, mleko w proszku oraz miazga kakaowa, minimum 32% masy kakaowej. Gdzieś na końcu składu czytamy "karmelizowane kawałki orzechów laskowych 6%' no w tym momencie trochę mi się przykro zrobiło oczekiwałem czegoś więcej, ale czytamy dalej bowiem podano skład tych orzeszków "cukier, orzechy laskowe 20%, laktoza, karmelizowany syrop cukrowy, tłuszcz palmowy, syrop glukozowy". Wiec karmelizowanych orzeszków jest 6% a w tych karmelizowanych orzeszkach jest 20% orzechów laskowych, czyli w całej czekoladzie orzechów laskowych jest 1,2% chyba że ja czegoś nie rozumiem, jeśli tak jest to mnie poprawcie. Wujek Google podpowiedział mi że jeden orzech laskowy waży ok 2g, czyli w czekoladzie o wadze 100g jest tego orzecha jakieś 60% nieco ponad połowa orzecha na całą tabliczkę czekolady. Skład nie powala na kolana, ale w smaku jest bardzo smaczna, mleczna, słodka ale nie tak bardzo, dużo drobnych kawałeczków "orzeszków" które przyjemnie chrupią.
Podsumowując czekolada ta jest smaczna, trudno bowiem zrobić niesmaczną czekoladę, orzeszki na opakowaniu to troszeczkę nadużycie, nie wiem ile kosztuje ale luksusowa to ona jest tylko z opakowania.

piątek, 12 grudnia 2014

Mleko, maślanka, kefir a może jogurt

Zacznijmy od mleka, najpopularniejsze jest krowie, ale wykorzystuje się także kozie, owcze, oraz bawole, dla bardziej wymagających w poszczególnych rejonach świata można spróbować mleka końskiego, wielbłądziego, reniferów, jaków oraz lam. W naszym kraju kiedy mówimy o mleku  mamy na myśli zwykłe krowie mleko. Mleko najczęściej poddaje się pasteryzacji, dzięki czemu zachowuje dłużej świeżość kosztem wartości odżywczych. Rozróżniamy 3 rodzaje pasteryzacji: 
  • Pasteryzacja długotrwała – obróbka w niskiej teperaturze 63°C przez 30 minut
  • Pasteryzacja łagodna – łagodna obróbka w temperaturze 72°C przez 15 – 30 sekund
  • Pasteryzacja wysoka (UHT) – obróbka w wysokiej temperaturze 135°C przez 1 - 2 sekundy
Mleko przed pasteryzacją podaje się procesowi normalizacji. Proces ten polega na ustaleniu zawartości tłuszczu w mleku (0%, 1,5%, 2%, 3%) poprzez odwirowanie nadmiaru tłuszczu. Ostatnio coraz częściej można dostać świeże mleko z m.in. mlekomatów lub po prostu na rynku od dostawcy. Takie mleko ma wszystkie wartości odżywcze jest jednak nie trwałe i trzeba je szybko spożyć.

Maślanka jest efektem ubocznym wytwarzania masła, jest to płyn do którego dodaje się kultury bakterii i pozostawia do fermentacji na czas do 14 godzin. Dzięki zawartości kwasu mlekowego reguluje procesy trawienne, zapobiega zaparciom, odkwasza organizm.

Kefir powstaje z mleka pasteryzowanego znormalizowanego, poddaje się go fermentacji. Uznawany jest za naturalny produkt probiotyczny, korzystnie wpływa na układ pokarmowy, wykazuje pozytywne właściwości podczas leczenia nowotworów układu pokarmowego. 

Jogurt  otrzymujemy z mleka, określenie „jogurt” zastrzeżone jest dla produktów zawierających żywe kultury bakterii w ilości nie mniejszej niż 10 mln/1ml. Otrzymujemy go z mleka surowego, poddanego fermentacji wywołanej przez bakterie.  Dzięki zawartości żywych kultur bakterii ma dobry wpływ na florę bakteryjna organizmu.


na 100g
Mleko 2%
Maślanka
Kefir
Jogurt
Kalorie
51
38
51
61
białko
3,3 g
3,5 g
3,4 g
4,3 g
Węglowodany
4,6 g
 4,7g
4,7 g
6,2 g
Wapń
119 mg
110 mg
103 mg
170 mg
Potas
152 mg
150 mg
122 mg
200 mg
Magnez
13 mg
13 mg
10 mg
17 mg
Sód
49 mg
60 mg
38 mg
63 mg
Żelazo
0,05 mg
0,1 mg
0,1 mg
0,2 mg
Jod
6 µg
3 µg
7 µg
3,3 µg
Cynk
0,38 mg
0,4 mg
0,3 mg
0,6 µg
Kwas foliowy
2-12 6 µg
3 μg
5 µg 
10 µg
Witamina C
0,94 mg
0,8 mg
1 mg
2 mg
Witamina A
42 µg
7 µg
16 μg
16 µg
Witamina B1
0,038 mg
0,040 mg
0,028 mg
0,046 mg
Witamina B2
0,162 mg
0,17 mg
0,131 mg
0,216 mg
Witamina B3
0,084 mg
0,10 mg
0,09 mg
0,14 mg
Witamina B6
0,042 mg
0,04 mg
 0,04 mg 
0,06 mg

 Zawarte tutaj informacje nie mogą stanowić oparcia dla zrównoważonej diety.

niedziela, 30 listopada 2014

Luximo Dark ze skórką pomarańczy

O to i jest święty Graal wśród czekolad, czekolada zawierająca więcej czekolady niż cukru i przy okazji nie czyszcząca naszego konta z gotówki. Seria czekolad Luximo uchodzi w dyskoncie za markę powyżej średniej, za cenę niecałych 3 zł otrzymujemy 100g gorzkiej czekolady z kawałkami skórki pomarańczy. W składzie 70% czekolady to jest coś w dzisiejszych czasach, większość czekolad jest bardziej słodka, cukrowa niż czekoladowa. Kupując czekoladę oczekuję że to będzie czekolada a nie cukier.
Czekolada jest ładnie zapakowana, widać nazwę producenta "Wawel" jest to marka znana i lubiana od której można wiele oczekiwać. Tworząc tę czekoladę stanęli na wysokości zadania, piękna czarna barwa, duże kostki, w każdej kilka kawałków skórki pomarańczy. W zapachu czuć czekoladę, w smaku tak samo, mocno czekoladowa, lekko słodkawa i do tego pomarańcza działa w tle. Każdy kto szuka taniej czekolady, a nie zadowala go zawartość czekolady poniżej 50% śmiało może po nią sięgnąć. 

Rebel Kolendra

Robiąc codzienne zakupy w markecie, moją uwagę przykuło ono piwo z dodatkiem kolendry. Niewiele myśląc znalazło się w moim koszyku, zwłaszcza że cena nie była wygórowana. W domu na spokojnie przeczytałem etykiety na butelce i możemy z nich wyczytać  ze autorem tego piwa jest Wielki Mistrz Bractwa Piwnego Marek Suliga. Nigdy wcześniej nie słyszałem o czymś takim ale brzmi nieźle. Do tego dodatek kolendry mojej ulubionej przyprawy do mięs. Zapowiada się naprawdę osra jazda. Nauczony poprzednimi degustacjami piwo zostaje wyciągnięte z lodówki ok 2h przed otwarciem.
Przed otwarciem polecają wymieszać osad, niestety ja o tym zapomniałem ale to żaden problem wymieszałem po odlaniu połowy zawartości. Wąchając piwo z butelki pojawiają się pierwsze zgrzyty, kompletny brak zapachu, jakiegokolwiek, ani chmielu ani kolendry, no cóż idziemy dalej. Nalewając tworzy się ładna piana, drobno pęcherzykowa, koloru białego, jednak po paru minutach już jej nie było. Barwa piwa jest bardzo ładna, bursztynowa , pomarańczowa, bardzo mętne nawet przed zmieszaniem osadu.  Jeszcze raz wącham tym razem z pokala i... znowu nic. Piwo jak dla mnie kompletnie pozbawione zapachu nic a nic. Pierwszy łyk i znowu nic nie czuję, piwo bardzo płaskie, nie nasycone CO2, ale bez smaku ot takie leciutkie piwko. Piwo dobrze pijalne ale nie dostarczające doznań smakowych. A teraz podzielę się opinią mojej towarzyszki degustatorki. Słabo wyczuwalny zapach, praktycznie żadnego. W smaku wyczuwalna kolendra, jednak poza nią nic więcej. Bardzo lekkie owocowe piwo, z posmakiem kolendry. 
Czytając opinie w internecie na temat tego piwa można zgłupieć jedni zachwalają pod niebiosa inni odradzają. Nie sądzę że to wyłącznie opinie producentów oraz ich konkurentów, jednak coś jest na rzeczy jak jedni wyczuwają kolendrę inni nie, jedni maja piękna pianę a inni żadnej. Czy producenci uwarzyli kilka warek i aż takie różnice są miedzy nimi? A może jedne dłużej leżą na sklepowych półkach od innych, może jedne są mocniej wstrząsane podczas transportu? Nie wiem co moze powodować aż takie różnice w postrzeganiu tego piwa. Na pewno nie powiem że piwo jest złe ale nie powiem żeby zaspokoiło moje oczekiwania. Piwo z pewnością warte spróbowania z ciekawości.

niedziela, 23 listopada 2014

Kostki rosołowe

Chciałbym podzielić się z wami moimi przemyśleniami na temat kostek rosołowych dostępnych w sklepach. Każdy z nas je zna, wielu z nich korzysta ale nie wielu wie co w nich siedzi. Są częstym dodatkiem do zup i sosów. Tradycyjne kostki rosołowe, mają kształt małej kostki, zbitej z różnych substancji, jednak coraz częściej można spotkać je w innej formie. Ostatnio popularne stały się dodatki smakowe w formie gęstej galaretki. W mojej opinii również przyprawy typu "warzywko" można uznać za "kostkę rosołową". Być może wielu się ze mną nie zgodzi jednak uważam że każda mieszanka przypraw i aromatów mająca na celu nadanie głębi smaku można uznać za "kostkę rosołową".
Tradycyjne kostki ze sklepowych półek, nie wiele różnią się między sobą. Znajdziemy takie o smaku "rosołu z kury", "buliony wołowego", grzybowe, warzywne oraz wiele innych, ich odmiany ograniczone są jedynie wyobraźnią marketingowców. pisząc ten wpis w domu znalazłem kostki rosołowe z firmy Knorr o smaku "bulion grzybowy" oraz "rosół z kury". Składy zostały napisane na spodniej ściance, bardzo małą czcionką, mam nadzieję że nie z powodu chęci ukrycia czegoś. W obu przypadkach początek składu brzmi identycznie (sól, tłuszcz roślinny, wzmacniacz smaku: glutaminian monosodowy, inozynian disodowy i guanylan disodowy) dopiero kolejne składniki są różne.O tym czym są dane wzmacniacze składów odsyłam do poprzednich wpisów. W kostce o smaku kury znajdziemy 3% tłuszczu kurzego oraz 0,1% ekstraktu mięsa kurzego, przy wadze 10g (jednej kostki) daje to 0,31 grama produktów kurzych. W grzybowej znajduje się 0,7% borowika i to daje 0,07 grama grzybów w kostce. Liczby robią negatywne wrażenie, w każdej kostce pełno soli, wzmacniaczy smaku, tłuszcz niewiadomego pochodzenia, a prawdziwych aromatów śladowe ilości. Skąd wiec taki fenomen kostek, na pewno z powodu uniwersalności można je dodawać do zup, sosów i każdej innej potrawy, oraz cena najtańsze kostki kupimy w dużych marketach na wagę w cenie do 10 zł za kg.
Teraz przyjrzyjmy się bulionetce również z firmy Knorr. Obecnie trwa promocja że można dostać 2 opakowania za darmo do przetestowania i takie własnie mam przed sobą. Znajdziemy 2 smaki "do duszonego kurczaka" oraz "do duszonych mięs"/ W opakowani u znajdują się po 2 opakowania z gęstym sosem. W obu na pierwszy miejscu w składzie znajduje się bulion odpowiednio drobiowy lub wołowy, jednak już skład tego buliony budzi niepokój  w jednym jest to woda/ mięso kurze 0,2% a w drugim woda/ekstrakt wołowy 1,7%. Więc na pierwszy rzut oka wygląda wspaniale bo mamy bulion mięsny ale ten bulion to prawie sama woda. Następnie w obu mamy sól, tłuszcz roślinny, a potem są róż inne. Pozytywny jest fakt braku wzmacniaczy smaku. Używałem obu kostek do rosołu i mogę je z czystym sumieniem polecić.
Ostatnie są sypkie przyprawy typu warzywko, Vegeta. Można powiedzieć że jest to sypka wersja kostki, poza tłuszczem roślinnym który tutaj nie ma zastosowania niczym się nie różnią. W składzie znajdziemy sól, wzmacniacze smaku oraz przyprawy oraz suszone warzywa.
Osobiście staram się nie korzystać z takich rzeczy, jednak jak już trzeba to wybieram, produkty pozbawione wzmacniaczy smaku oraz takie gdzie sól nie jest dominującym składnikiem. Wystarczy przejśc sie miedzy półkami a znajdziemy produkty oznaczone np. Eko lub Bio które mogą być pozbawione wzmacniaczy, lub też można zrobić samemu tego typu przyprawę z ulubionych warzyw i przypraw.

Staropramen Cool Lemon oraz Cool Grep

Pojawiła się promocja w jednym ze sklepów z piwem w mieście, promocja typu 2 w cenie jednego, grzechem jest nie skorzystać. Na miejscu okazało się że promocja jest skutkiem zbliżającego się końca przydatności do spożycia, dokładnie zostały 2-3 dni. mimo wszystko taka data nie stanowi problemu, idzie weekend, wiec i można wypić piwko, nie czekając.
A wiec mamy tutaj piwo Czeskiej marki Staropramen, oba są redlerami (mieszanka piwa i lemoniady), niestety nie znalazłem informacji w jakim stosunku piwa i lemoniady ale z reguły jest to mniej więcej pół na pół.. Mamy tutaj piwo grejpfrutowe oraz cytrynowe oba z zawartością alkoholu na poziomie 2%. Są to wiec bardzo słabe napoje. Tym razem otworzyliśmy oba naraz żeby na bieżąco porównywać je ze sobą.
Piwa chłodzimy w lodówce i wyciągamy na 30 minut przed otwarciem (co okazało się błędem ale o tym później). Otwieramy oba i wąchamy z butelki, cytryna pachnie bardzo mocno, jednak jest to zapach chemiczny, jak środek czyszczący a nie naturalna cytryna z rynku. Zapach grejpfruta jest zdecydowanie słabszy ale za to bardzie naturalny, dużo przyjemniejszy. Oba "piwa" maja problem z pianą, lejemy równym strumieniem prostopadle z kilkunastu centymetrów żeby wymusić pianę, która podczas nalewana i wygląda ładnie jednak szybko znika, żeby po 2-3 minutach zastawić pojedyncze bąbelki na powierzchni. Cytrynowe zdecydowanie lepiej pachnie ze szkła już nie tak chemicznie. Oba piwa są lekko mętne, być może to osad piwa albo miąższ owocowy. Co do smaku miałem dużo wątpliwości, grejpfrut lekko kwaśny, cytrynowe troszkę jakbym pił środek czyszczący, w obu kompletnie nie wyczuwalny smak piwa, lekko nasycone CO2. Zdecydowanie lepiej pachną i wyglądają niż smakują.
To co nalane do szkła zostało wypite a reszta z butelek odstała jeszcze kilkanaście minut w temperaturze pokojowej i to był strzał w dziesiątkę. Podczas przelewania piana była dużo obfitsza i dłużej się utrzymywała. Aromaty zapachowe oraz smakowe dużo bardziej wyraziste, smaku piwa wciąż nie czuć. To piwo zdecydowanie najbardziej nadaje eis do picia w temperaturze pokojowej dużo traci kiedy jest schłodzone. Jak ktoś lubi redlery powinien być zadowolony natomiast smakoszom piwa nie podejdzie z powodu braku aromatów browarniczych.

piątek, 21 listopada 2014

Sok vs Sok vs Sok

W jednym z wcześniejszych postów opisywałem rodzaje napojów i to kiedy sok można nazwać sokiem. Dziś chciałbym omówić temat soków, ich rodzaje oraz to czym się różnią. Pewnie wielu z was teraz powie "ja kto rodzaje soków" albo "sok to przecież sok" no właśnie nie do końca. Istnieją różne klasyfikacje soków ale ja nie będę omawiać wszystkich, tylko tę która wg. mnie jest najistotniejsza.
Soki które najczęściej spotkamy na sklepowych półkach powstają z zagęszczonego soku owocowego i to jest pierwszy rodzaj. Te soki są z reguły najtańsze i najpowszechniejsze. Jak już napisałem powstają z zagęszczonego soku owocowego, a co to takiego? Jest to odparowany sok owocowy, powstaje w wyniku odparowania wody z wyciśniętego soku, dzięki zastosowanej aparaturze nie traci on aromatów. Jak każdy proces ten także ma swoje skutki negatywne, podczas podgrzewania sok traci wartości odżywcze (witaminy, minerały). Taki koncentrat przewozi się z kraju do kraju, a na miejscu dodaje się odpowiednią ilość wody, dokładnie taką żeby otrzymać tyle ile było przed odparowaniem. Cały proces daje możliwość do oszukiwania i rozcieńczania produktu końcowego, nikogo nie oskarżam tylko zwracam uwagę na taką możliwość. Na końcu otrzymujemy sok z zagęszczonego soku owocowego, smak i aromat zbliżony do oryginalnego jednak dużo uboższy w wartości odżywcze.
Kolejnym rodzajem soków są soki jednodniowe, tutaj sprawa jest banalna, wyciskamy sok, butelkujemy, rozprowadzamy i pijemy. Ten sok nie jest poddawany żadnej obróbce, dokładnie wszystko to co zostanie wyciśnięte zostaje zabutelkowane i sprzedane klientowi.
Ostatnim rodzajem jest sok bezpośrednio tłoczony ale pasteryzowany. Ostatnio stały się bardzo popularne ze względu na nadmiar jabłek na polskim rynku, znajdziemy je w 3 oraz 5 litrowych kartonach z kranem. Są to soki które po wytłoczeniu poddawane są pasteryzacji. Jest ot proces mający na celu zbicie drobnoustrojów i wydłużenie daty ważności produktu. Takie soki nadają się do spożycia od 14 do 30 dni od otwarcia. Czy takie soki są zdrowsze od tych z koncentratu? Raczej tak bowiem pasteryzacja trwa dużo krócej niż proces odparowania i dzięki temu tracimy mniej witamin.
Zatem na rynku każdy znajdzie coś dla siebie, soki najzdrowsze lecz o krótkim terminie przydatności, soki z koncentratu najtańsze z długim terminem przydatności, oraz soku pośrednie w dużych opakowaniach lecz wystarczającym terminem do spożycia nawet dla jednej osoby. Do tego możemy wyróżnić soki mętne oraz klarowne.Pierwsze przynajmniej teoretycznie zdrowsze dzięki zawartości cząstek owoców.

środa, 19 listopada 2014

Lay's vs Chrupster pojedynek chipsów paprykowych

Dziś testuje i porównuje chipsy paprykowe z dwóch półek cenowych. Do degustacji mam chipsy od Lay's które są wręcz kultowe, a z drugiej strony mamy pretendenta do tronu chipsy oferowane w jednej z sieci dyskontów. Chrupsterów mamy 140 gramów, a Lay'sów 165g. w obu paczkach znajdziemy cienkie chipsy.
Na początku przyjrzyjmy się cenie Chrupstery kosztują ok 14 zł za kilogram natomiast Lay'sy w granicach 24 zł za kilogram. Dlaczego podaje ceny za kilogram? A no dlatego że zawsze w ten sposób próbuje ceny produktów, tylko tam możemy obiektywnie porównać cenę produktów które maja różną wagę tak jak w tym przypadku. W pierwszej rundzie wygrywają tanie z dyskontu.
Teraz powąchajmy zawartość obu paczek. Wydaje mi się że nieznacznie mocniejszy, wyrazistszy zapach maja Lay'sy. Jednak tutaj różnica jest naprawdę minimalna w granicach błędu. Dlatego też tutaj delikatny plusik dla markowych chipsów.
Kolejnym krokiem jest porównanie wyglądu chipsów. Udało się że obie paczki były dobrze traktowane podczas transportu i w sklepie. W obu paczkach chipsy są całe niepokruszone, Już chciałem pisać że nie ma różnicy w wyglądzie samych ziemniaczków, ale na chwilę się zawahałem i dobrze zrobiłem. W Chrupsterach można znaleźć zarówno chipsy bledsze jak i bardziej intensywne kolorystycznie, a w Lay'sach tego nie zauważyłem.Kolejny plus dla markowych.
Teraz najlepsza cześć, smak. Tutaj jak i w poprzedniej próbie tańsze chipsy różnią się intensywnością smaku w zależności od ilości przypraw, a w konkurencyjnych nie zauważyłem różnicy w poszczególnych chipsach. Tutaj znowu plus dla drogi chipsów.
Chciałbym jeszcze porównać składy obu paczek. W Lay'sach skład jest dużo dłuższy bardziej skomplikowany, ale też wyczytamy że ma więcej aromatów.
Podsumowując zarówno jedne jak i drugie są bardzo smaczne. jednak lepsze są oryginalne markowe chipsy. Jednak ja osobiście ze względu na cenę częściej będę sięgać po tańsze chipsy z dyskontu, pomimo nieznacznie gorszych wyników testu, cena blisko 50% niższa robi swoje. Niech każdy sam przekalkuluje sobie czy warto wydać dwukrotnie więcej dla nie znacznie lepszej jakości.

niedziela, 16 listopada 2014

Komes - poczwórny

No i przyszła kolej na komesa poczwórnego, trochę czasu minęło od daty zakupu a on stał i czekał na swoją kolej, ale się doczekał. Jak i na poprzednich (podwójny, potrójny) tak i tutaj znajdziemy informacje mówiącą o dojrzewaniu piwa, im młodsze tym bardziej owocowe i orzeźwiające i z wiekiem stające się bardziej wytrawne i złożone. Piwo po wyciągnięciu z lodówki czeka w temperaturze pokojowej. Jak zwykle po otwarciu od razu wąchamy z butelki, i tutaj czujemy lekkie aromaty owocowe, karmelowe i coś jeszcze, coś czego nie potrafię zidentyfikować. po nalaniu tworzy się piękna piana, piwo ma barwę bursztynową. Niestety piana okazuje się nietrwała znika bardzo szybko, zostawiając lekko oblepione szkło. W smaku lekko goryczkowe, bardzo lekkie. W tym momencie odważę się powiedzieć że czuć aromaty żywiczne i to też mógł być ten zapach którego nie potrafiłem nazwać. Z każdą chwilą ogrzewając się od mojego ciepła piwo wydobywają się kolejne aromaty, czuć nuty cytrusowe. Zgodnie z informacją z etykiety trafiłem na piwo młode kilkumiesięczne, jeszcze orzeźwiające ale już zaczynające dojrzewać. Na etykiecie zdecydowanie brakuje informacji o tym kiedy zostało uwarzone albo zabutelkowane, bo skoro dają informacje o dojrzewaniu piwa w zależności od jego wieku, to fajnie byłoby wiedzieć jaki jest jego wiek przed zakupem i degustacją. Mimo wszystko piwo jest bardzo udane, smaczne, lekkie, orzeźwiające. Podczas spożywania przechodzimy przez różne etapy smakowe w zależności od jego temperatury. Zdecydowanie polecam rozlewać do szkła schłodzone, pić powoli dając mu się ogrzać.

FruVita - kiwi oraz Panna cotta z truskawką

Dziś miałem ochotę na jogurt wiec przeszedłem się do pobliskiego dyskontu gdzie udało mi się trafić na promocje 350 gramowych jogurtów produkowanych specjalnie dla tej sieci sklepów. Po bliskim przyjrzeniu się składom zdecydowałem że wezmę smak kiwi oraz truskawki.

Na pierwszy ogień idzie jogurt o smaku kiwi. W składzie znajdziemy poza mlekiem i cukrem, 9% kiwi nie aromatów ale prawdziwych owoców, do tego koncentrat z pokrzywy oraz szpinaku. Po otwarciu rzuca się w oczy ładny zielonkawy kolor i duże kawałki owoców. Za każdym razem gdy zanurzam łyżeczkę po jogurt, trafiam na kawałki owoców. Jogurt jest bardzo dobry, słodki, mocno owocowy, godny polecenia.




Jako drugi próbuję jogurt o smaku Panna cotta z truskawkami. Dla niewtajemniczonych panna cotta to deser na bazie śmietanki. W odróżnieniu od poprzednika ten deser jest bardziej płynny, znajdziemy tutaj duże kawałki owoców ale jest ich mniej niż w poprzednim i tutaj poza samymi owocami znajdziemy również koncentrat owocowy, razem 8%. Jogurt bardzo słodki, smaczny, lekko truskawkowy, poprawny.

Szukając składów jogurtów w internecie zaważyłem że są różne dla tego samego jogurtu, chodzi mi o dodatek owocowy, mona trafić na same owoce jak i owoce z koncentratem. Oba jogurty jako przedstawicie niskiej półki cenowej sprawują się dobrze, są warte swojej ceny, dużej ilości owoców mogą im pozazdrościć znane i popularne marki. Jako drugi degustator występuje Tofik nadworny czyściciel wszelkich kubeczków po jogurtach, jego merdający ogon znaczy tylko jedno, jogurt jest smaczny.

wtorek, 11 listopada 2014

Doctor Brew - Black IPA

Ostatnimi czasy miałem ochotę napić się jakiegoś specyficznego piwa, mam już dość koncernowych a i regionalne spowszedniały, tak więc gdy tylko zobaczyłem promocje na piwo z browaru Doctor Brew wiedziałem że muszę je spróbować. Piwo ze zdecydowanie wyższej półki cenowej, cena regularna oscyluje w okolicach 8 zł. Po udanym zakupie piwo czekało do weekendu, bo nie lubię pić w środku tygodnia.
Czekając do otwarcia butelki miałem dość czasu żeby zapoznać się z browarem i samym Black IPA. O samym browarze nie będę pisać ale opinią o piwie podzielę się z przyjemnością. Na butelce znajdziemy bardzo estetyczną etykietę, z ciekawą historyjką, oraz szczegółowe informacje dotyczące składu, coś czego zazwyczaj brakuje na etykiecie. Z etykiety wyczytamy nazwy 4 słodów: pale ale, karmelowy, czekoladowy barwiący oraz melanoidynowy. Poza słodami znajdziemy informacje o użytych chmielach Continental, Tnt oraz Pacific Jade. Jako zwykłemu zjadaczowi chleba te nazwy nic nie mówią poza tym że użyto tutaj wielu więcej składników niż w piwach koncernowych. Zawartość alkoholu 6,2%, ekstrakt 16% i co ciekawe znajdziemy informacje o goryczce w piwie, tzw. IBU, tutaj wynosi ona 66, dla porównania dodam że Tyskie Gronie ma 19 IBU. Dobra dosyć tych informacji, przejdźmy do degustacji, otwieramy i z butelki czuć zapach karmelu, a może nawet zapach jakiegoś ciasta, no i zdecydowanie zapach chmielu. Piękna piana długo utrzymująca się, oklejająca szkło. kolor bardzo ciemny, czarny albo nie wiele jaśniejszy, zapach może być odstraszający dla ludzi nie przygotowanych na goryczkę. Pierwszy łyk i szok, wygięło mnie, zgięło poczułem się pokonany przez piwo. Strasznie gorzkie tego nie da się ukryć, pomimo iż byłem przygotowano na gorycz to zostałem zaskoczony jej mocą. Jako że nigdy nie wylewam alkoholu i uważam że kubki smakowe po prostu muszą się dostosować do nowych warunków dałem mu szansę, moja przyjaciółka zrezygnowała stwierdziła że nie da rady. Piję dalej małymi łyczkami, zdając sobie sprawę jak wiele to piwo ma do zaoferowania, z czasem stają się wyczuwalne nuty, karmelowe oraz jak w przypadku zapachu przywołujące na myśl ciasto. W ciągu kilku minut zniknęła całą zawartość butelki, po pierwszym szoku, cieszę się że podszedłem do tego piwa z dużą dozą cierpliwości. Jak się okazuje piwa z mniejszych browarów potrafią zaskoczyć i zapewnić ciekawe doznania smakowe. Cieszę się że mam jeszcze 3 butelki tego trunku odłożone na później, piwo jest godne polecenia, jednak przestrzegam przed zupełnie nowymi doznaniami smakowymi, ludzie przyzwyczajeni wyłącznie do piw koncernowych przeżyją szok.

sobota, 8 listopada 2014

Viva natura - jednodniowy sok warzywny, marchew

Siedząc w domu przy komputerze uwielbiam coś pochrupać, ale dziś miałem ochotę napić się czegoś zdrowego, jakież było moje zdziwienie gdy zaglądając do lodówki znalazłem jednodniowy sok marchwiowy. Ładna poręczna półlitrowa butelka, na etykiecie czytamy, 100% świeżego soku, niepasteryzowany, bez dodatku cukru i konserwantów. Piękny marchewkowy kolor i informacje z etykiety wprowadzają mnie w dobry nastrój i napełniają nadzieją moje kubki smakowe. Zapach dość słaby jednak wyczuwalny warzywny, taki jaki powinien być. Pierwszy łyk i jestem w niebie, bardzo słodki aż trudno uwierzyć że bez dodatku cukru, sama marchew może dać aż taką słodycz. Jest to bardzo pozytywna słodycz, nie szczypie w gardło, nie pozostawia niesmaku, uczucia suchości. Wyrazisty smak marchwi, myślałem że jednodniowa data ważności będzie problemem dla tego soku, jednak teraz wiem że nie ma możliwości żeby ten sok stał dłużej niż godzina po otwarciu. Zdecydowanie polecam jeśli szukacie czegoś smacznego i zdrowego.

wtorek, 4 listopada 2014

Jutrzenka Krówka - advocat, wanilia

Kolejne słodycze, tym razem cukierki "krówki" w dwóch odmianach smakowych advocatu oraz wanilii. Uwielbiam krówki za ich twardą skorupkę i ciągnące się wnętrze w tradycyjnym smaku karmelu. Rozmiary mają dość spore jak na cukierki, ładnie estetycznie zapakowane. W zapachu niestety nijakie, nie wróży to dobrze, najpierw biorę gryza advocatu no i niestety nie są twarde z zewnątrz a środek się nie ciągnie, konsystencją przypomina miękkie ciasteczka dla dzieci niż krówki. Za to w smaku dobre, słodkie z posmakiem advocatu.
Advocat
Wanilia
Kolej na wanilie, tutaj również brak twardej, chrupkiej skorupki, cała krówka ma jednorodną konsystencję której bliżej do mordoklejki niż do krówki, obkleja całe zęby i ciężko się je. Osobiście jestem zawiedziony i niezadowolony, mimo iż smakowo dobre to nazwanie ich "krówką" jest nieporozumieniem.


Luxima Premium - z czekolada białą, z nutą kawową

Dzisiaj mamy kolejną czekoladę z dyskontu, wyprodukowaną w Niemczech specjalnie na Polski rynek. Czekolada Luxima Premium nazwa wskazuje że mamy do czynienia z wyższą półką słodyczy, bardzo ładnie zapakowana, estetyczne opakowanie. Najpierw zajrzyjmy do składu, rządzi cukier, następnie tłuszcz kakaowy, śmietanka w proszku, mleko w proszku i 2% pasty kawowej, nie mniej niż 30% kakao. Kolejna czekolada w której rządzi cukier, ja za tym nie przepadam, wole jak czekolada jest czekoladowa a nie słodka, ale dam jej szanse i przechodzę do degustacji. Po rozpakowaniu widzimy ciemny blok czekolady kawowej, a na nim kostki z czekolady białej. Część kawowa jest słodka, lekko kawowa, kostki białej są zdecydowanie słodsze mało czekoladowe. Czekolada jest smaczna, chociaż poziom słodyczy może być dokuczliwy, mnie po dwóch kawałkach gryzło w gardle.

niedziela, 2 listopada 2014

Herbata

Herbata jest jednym z najpopularniejszych napojów na świecie. Pierwszymi którzy ją parzyli są Chińczycy, nie znamy dokładnej daty ale niektóre legendy mówią o roku 2700 p.n.e. dopiero kilka tysięcy lat później dotarła do japonii, a w 1610 roku dotarła do Europy. Tyle o historii przejdźmy do konkretów. Herbatę przyrządza się poprzez zaparzenie liści rośliny z rodziny "kamelia|". Uprawia się ją przede wszystkim w Chinach oraz Indiach, ale również w Afryce, Ameryce Południowej oraz Sri Lance. Picie herbaty ma bardzo korzystny wpływ na zdrowie dzięki zawartości przeciwutleniaczy, witamin (A, B1, B2, C, E i K), dodatkowo zawiera teine (kofeinę). Wyróżniamy wiele rodzajów herbat, dzielimy je przede wszystkim ze względu na stopień utlenienia liści, co wpływa na ich kolor oraz kolor naparu.

Herbata czarna
Jest to najpopularniejsza herbata na zachodzie. Parzymy wodą w temperaturze 100 stopni przez 3 do 5 minut.
Właściwości:
pobudza, poprawia zdolność koncentracji i myślenia
korzystny wpływ na układ krwionośny
usprawnia trawienie
działanie bakteriobójcze
chroni przed kamicą żółciową
chroni przed próchnicą

Herbata zielona
Powstaje z tej samej rośliny co herbata czarna, jednak jej liście nie są poddawane procesowi fermentacji (ewentualnie bardzo krótko) dzięki czemu zachowują właściwości świeżych liści. Parzymy wodą w temperaturze 80-100 stopni w zależności od gatunku 3-8 minut.
Właściwości:
pozytywnie wpływa na serce
reguluje poziom cukru
reguluje poziom cholesterolu
zmniejsza ryzyko nowotworu
pomaga w spalaniu tłuszczu

Herbata czerwona
Nazywana też Pu-erh, bardzo popularna wśród osób odchudzających się.Liście zbiera się a następnie dojrzewają nawet przez rok, dzięki temu procesowi nabiera smaku oraz dodatkowych właściwości zdrowotnych.
Właściwości:
oczyszcza organizm
zmniejsza ryzyko nowotworu
reguluje poziom cholesterolu
pomaga w spalaniu tłuszczu

Herbata biała
Przyrządzana jest z pąków oraz młodych liści które poddaje się suszeniu co zapobiega fermentacji. Parzy się ją w temperaturze 85-90 stopni przez 5 minut.
Właściwości:
wspomaga koncentrację
spowalnia proces starzenia
zmniejsza ryzyko nowotworów
działa korzystnie na serce
pobudza i poprawia koncentrację

Yerba mate
Narodowy napój wielu krajów z Ameryki Południowej, przyrządzana jest z liści i gałęzi ostrokrzewu paragwajskiego. Pije się ją ze specjalnego naczynia zwanego bombillą. W odróżnieni od tradycyjnych herbat Yerba mate może wywoływać nowotwory, sporadyczne spożywanie tego napoju nie ma przeciwwskazań jednak codzienne nałogowe picie jest bardzo niebezpieczne.
Właściwości:
obniża cholesterol




Fin Carre - z żurawiną, imbirem oraz orzechami

Wszystkie czekolady są dostępne w jednej z sieci dyskontów.


Pierwsza jaką spróbowałem byłą czekolada z orzechami. Całe kawałki orzechów na całej powierzchni czekolady, dosłownie w każdym kawałku jest orzech. W smaku mocno sodka, mało kakaowa i uzupełniona smakiem orzecha. Smaczna jeśli ktoś lubi po prostu słodkie czekolady, jak dla mnie za mało kakao ale na plus orzechy których nie żałowano.
Kolejna to czekolada deserowa z wsadem z żurawiny, Ta czekolada nie jest już taka słodka jak poprzednia, zdecydowanie rządzi smak żurawiny, której również nie żałowano, nie można nie trafić na żurawinę jedząc tę czekoladę. W smaku rzeczywiście deserowa, ale ciągle mało czekoladowa.
Ostania jaką próbuję jest czekolada z imbirem. biorę pierwszy kęs i uderza mnie smak imbiru z cukrem, jest mocno imbirowa. Czekolada smaczna, również sporo dodatku w tym przypadku imbiru, dającego swój niepowtarzalny smak. Imbir zupełnie zdominował wszystkie inne aromaty czekolady.
Niestety w każdej z tych czekolad na pierwszym miejscu w składzie jest cukier, który czuć zdecydowanie w czekoladzie orzechowej, w dwój kolejnych to dodatki dominują smakowo, ale tak duża obecność cukru sprawia że poczucie głodu, suchości w ustach oraz gardle. Na plus w każdej jest na pewno duża ilość dodatków które są wyraziste i dominują smakowo. Jeśli szukacie słodyczy to jest to dobry wybór jeśli natomiast szukacie czegoś czekoladowego, polecam poszukać czegoś z większą zawartością kakao.

sobota, 1 listopada 2014

Olej

Olej spożywczy uzyskuje się z dowodnej rośliny, najczęściej są w postaci płynne jednak można też spotkać w postaci stałej, są głównym źródłem witaminy E. W zależności od temperatury w jakiej tłoczy się olej możemy wyróżnić olej tłoczony na zimno i rafinowany. Rafinacja jest procesem oczyszczania oleju z niebezpiecznych substancji, jednak podczas tego procesu tracimy też korzystne substancje. Oleje spożywamy na zimno np. dodając do sałatek, lub na ciepło smażąc na nich. Nie każdy olej nadaje się do jednego i drugiego. Oleje tłoczone na zimno nie nadają się do smażenia. Najlepsze do smażenia są rafinowana oliwa z oliwek, rafinowany olej rzepakowy, rafinowany olej ryżowy. Na opakowaniach można przeczytać "nie zawiera cholesterolu" i nie może zawierać bo żaden olej roślinny nie zawiera cholesterolu, jest on tylko w tłuszczach zwierzęcych. Napis "light" na opakowaniu może sugerować że ma obniżoną zawartość "tłuszczu" w tłuszczu jednak to dotyczy wyłącznie smaku, że jest on przytłumiony żeby nie było go czuć.

czwartek, 30 października 2014

Pryncypałki z kremem kakaowym w czekoladzie

 Dziś wpadły w moje ręce wafelki czekoladowe, dostępne w jednej z sieci dyskontów. Pakowane są w paczki po 235g w środku znajdziemy całą masę wafelków, oblanych mleczną czekoladą i przekładanych kremem kakaowym, Paczka jest wystarczająca na małą imprezę, W smaku są czekoladowe, lekko chrupiące, jak dla mnie za mało, lubię jak wafelki są bardzo chrupkie. Nie są strasznie strasznie słodkie, uczucie słodkości szybko znika, pozostawiając posmak czekolady w ustach. Są to solidne wafelki, w sam raz na chrupanie z grupa przyjaciół.

Podsumowując są to solidne wafelki czekoladowe ze średnie półki, nie oczekując po nich za wiele można być z nich zadowolonym.


środa, 29 października 2014

Woda

Woda jest źródłem życia, powinniśmy pić czystą wodę, jednak często nie wiemy po jaką wodę mamy sięgnąć w sklepie, na sklepowych półkach możemy znaleźć wody źródlane, mineralne, stołowe oraz smakowe. Najpierw przyjrzymy się wodą smakowym, poza wodą znajdziemy tam sok owocowy, konserwanty oraz substancje słodzące. Po bliższej analizie można powiedzieć że te "wody" składem zbliżone są do napojów owocowych, dlatego też nie zalecam ich nadmiernego spożywania. Wody mineralne jak i źródlane pochodzą z podziemnych źródeł. Różnią się miedzy sobą zawartością składników takich jak chlorki, sód czy fluorki. Wody źródlane zawierają niewielkie ilości tych substancji dzięki czemu nadaje się do stałego spożycia nie zależnie od wieku lub stanu zdrowia. Naturalne wody mineralne w zależności od źródła mogą zawierać znaczne ilości substancji mineralnych.
• bardzo nisko zmineralizowane: < 50 mg/l
• nisko zmineralizowane: > 50 – 500 mg/l
• średnio zmineralizowane: > 500 – 1500 mg/l
• wysoko zmineralizowane: > 1500 mg/l
Wody stołowe powstają w wyniku dodania do wody źródlanej odpowiednich minerałów, dzięki czemu nadają się do spożycia dla osób wykazujących zapotrzebowanie na zwiększona ilość minerałów, np. sportowcy. Nie zaleca się długotrwałego spożywania tego typu wody. 
Osobiście najchętniej sięgam po wody mineralne średnio mineralizowane, staram się unikać wody która ma za dużo lub za mało składników mineralnych, Woda która jest nisko mineralizowana może dziłać jak gąbka w naszym organizmie, przelatując przez nasz organizm sama wchłania składniki mineralne z naszego organizmu. 

Piwo vs Wino

Ostatnio zacząłem rozmyślać nad tym jaki który alkohol lepiej pić do posiłku a który jako osobny "przysmak". Zarówno piwo jak i wino cieszy się w Polsce olbrzymią popularnością, spożycie obu rośnie w Polsce z roku na rok. Powstają browary rzemieślnicze, niestety ciągle rządzą tanie piwa przemysłowe, jednak coraz częściej sięgamy po piwa od drobnych piwowarów. Założenie winnicy nie jest tak proste jak browaru, jednak i tutaj pojawiają się nowe Polskie inicjatywy. Polacy najchętniej sięgają po wina zagraniczne przede wszystkim ze względu na cenę. Najtańsze piwo w Polsce kosztuje ok 1,29 za pól litrową butelkę (2,58 zł za litr), z kolei najtańsze wino kosztuje ok 2 zł za pół litra (4 zł za litr), jednak zarówno piwo jak i wino w tej cenie nie dostarczy większej przyjemności z picia. Wiadomo że najwięcej zależy od gustu który każdy ma własny  jednak za dobre piwo z browaru rzemieślniczego/regionalnego zapłacimy od 5 do 10 zł za pól litra, oczywiście jak poszukamy to znajdziemy dobre piwo za mniej niż 5 zł. Dobre wino kupimy już od 10 zł w dyskoncie, jednak trzeba mieć szczęście albo znać nazwę poleconego nam wina przez znajomych. Oba napoje różnią się zawartością alkoholu, w piwie waha sie od 4 do 10%, a w winie zawartość alkoholu jest na poziomie kilkunastu %. Zarówno piwo jak i wino mogą ucieszyć nasze kubki smakowe, jednak ciągle panuje przekonanie że wino pasuje do posiłku a piwo pije się jedynie do czipsów/paluszków. To jest wielki błąd który na szczęście odchodzi do lamusa. Sam bardzo chętnie pijam piwo do obiadu, jak i dodaję piwo do niektórych potraw, piwo świetnie się komponuje z mięsami, jak i potrawami mącznymi. Podsumowując zarówno piwo jak i wino świetnie pasuje do posiłku jak i do samodzielnego picia, trzeba tylko znaleźć trunek który nam będzie smakować i można go dodawać do dowolnych potraw.

Wino

Świat zna wino od tysiącleci, jest to jeden z najstarszych napojów znanych ludzkości. Otrzymuje się je w wyniku fermentacji soku owocowego, jest to proces podczas którego drożdże zjadają cukry i wytwarzają alkohol i CO2. Obecnie na świecie mamy tysiące rożnych win, dzielimy je ze względu na barwę, zawartość cukru, zawartość alkoholu, sposób konsumpcji, oraz ze względu na zawartość CO2. Wina zawieraja kilkanaście procent alkoholu, zwykle robi się je z winogron jednak nie brakuje win z innych owoców. Ceny zaczynają się od kilku złotych a górnej granicy raczej nie ma dla win najcenniejszych, najrzadszych. W Polsce wzrasta kultura picia alkoholu, Polacy pija wina coraz więcej. W sklepach dostępny jest coraz większy wybór win z całego świata, największe sieci detaliczne w Polsce zwiększają oferowany wybór win. Z badań wynika że Polacy najczęściej wybierają wina z przedziału 10-30 zł i bardzo dobrze bo nie trzeba płacić więcej żeby dostać dobre wino. Warto sięgnąć po butelkę wina do kolacji zamiast mocnych alkoholi, po delektować się smakiem i cieszyć zakupem dobrego trunku. Warto zapomnieć o podziale że wina czerwone podajemy do mięsa czerwonego, a białe do drobiu i owoców morza, jak ktoś chce się w to bawić to proszę bardzo ale po co sobie tak bardzo utrudniać i ograniczać doznania smakowe, jeśli mamy dobre białe wino równie dobre będzie z kaczką, wołowiną a nawet burgerem czy pizza.

niedziela, 26 października 2014

Wzmacniacz smaku - Inozynian disodowy

Inozynian disodowy (E 631)
Jest to wzmacniacz smaku znacznie silniejszy od glutaminianu sodu, otrzymywana jest z ekstraktu mięsnego lub rybnego, nie określono bezpiecznej dawki jaką można spożyć mimo wszystko zaliczany jest do substancji nieszkodliwych.

Wzmacniacz smaku - Guanylan disodowy

Guanozyno-5'-monofosforan disodu (E 627)
Jest to wzmacniacz smaku, 10 do 20 razy mocniejszy od glutaminianu sodu. Pozyskuje się go z suszonych ryb i glonów morskich. Nie ma określonej ilości jaką można spożyć, uznawany jest za nieszkodliwy, jednak w większych ilościach może powodować bóle głowy.

sobota, 25 października 2014

Witnica Lubuskie Jagodowe

No i mamy kolejne piwo z browaru Witnica, jest to piwo jasne z sokiem jagodowym. Jak zawsze najpierw wąchamy z butelki, czuć miły słodki zapach, zdecydowanie owocowy, nie powiem żeby to był zapach jagodowy ale przynosi na myśl owoce. Kolor piękny, jak sok jagodowy, piany prawie w ogóle nie ma, nalewamy z góry do pokala żeby wymusić powstanie piany, no i powstaje na chwilkę i nie jest zbyt obfita. Degustujemy, tutaj od razu czuć brak CO2 jakby to miało być piwo niegazowane. W smaku lekko słodkie, czuć nuty jagodowe, za to smak piwa gdzieś się gubi, raczej przypomina rozcieńczony sok niż piwo z sokiem. Piwo jest bardzo lekkie, całkiem przyjemne jeśli ktoś nie przepada za goryczką i tradycyjnym smakiem piwa.